Maseczki w płachcie, obiegły cały świat i są hitem ostatnich lat w dziedzinie pielęgnacji twarzy. Widzimy je często na portalach społecznościowych, w relacjach gwiazd, które dzielą się swoimi ulubieńcami, ze swoimi obserwatorami. Maseczki w płachcie, często również możemy zauważyć w wieczornych, jak i porannych rutynach sławnych osób, które dzielą się swoim życiem w filmikach. Jak jest jednak z nimi naprawdę i czy warto inwestować swoje pieniądze w maseczki w płachcie?
Maseczki w płachcie przywędrowały do nas z Azji. Stanowią jeden z 10 słynnych kroków koreańskiej pielęgnacji. W swym materiale, zawierają cenne dla naszej wyjątkowej skóry, roślinne esencje, które przenikają w jej głąb.
Maseczki w płachcie, swój początek miały w Japonii, gdzie Gejsze, wykorzystywały, jedwabny materiał, który zamaczały np. w wodzie różanej, czy w esencji z ziół. Do dziś są uwielbiane i stosowane na całym świecie!
Celem ich działania jest dogłębne nawilżenie i nawodnienie skóry. Dzięki temu, proces starzenia jest wydłużany, a skóra staje się bardziej elastyczna. Tuż po zdjęciu maski, widać, że skóra jest idealnie lśniąca i miękka. Ponadto są niezwykle wygodne w użyciu. Można zabrać je ze sobą niemalże wszędzie. Są małe, starannie zapakowane i świetnie nadają się nawet na podróż w odległe zakątki świata.
Maseczki w płachcie są jednorazowego użytku. Czas w którym, powinna ona „przeleżeć” na naszej skórze, to około 15 min. W tym czasie, dzięki ich idealnemu kształtowi i dopasowaniu do twarzy, możemy wykonywać inne codzienne czynności.